Obserwatorzy

środa, 26 czerwca 2013

Testowanie z EVELINE Cz.3 Krem do depilacji 8w1.

Cześć Kochane!
Dzisiaj kolejny test produktu od Eveline. Teraz napiszę o kremie do depilacji, który bardzo miło mnie zaskoczył pod względem delikatności.
Na początek kilka słów od producenta:
Moja opinia:
W okresie dojrzewania miałam szał na kremy do depilacji ,plastry czy pianki. Szczególnie kremów i pianek nie wspominam miło i od tamtej pory sceptycznie podchodziłam do tego typu produktów. 
Mam wrażliwą skórę i skłonną do alergii. Sięgałam po produkty od Joanny po Veet i mimo tego iż robiły to co miały robić bo usuwały włoski to strasznie podrażniały moją skórę niezależnie od tego jaka to była marka. Po wszystkich piekły mnie nogi i miałam widoczne podrażnienia. Kiedy zobaczyłam ten produkt w paczuszce pierwsza moja myśl była taka ''nie przetestuje go ,bo nie mam zamiaru znowu okaleczać sobie nóg''. Odstawiłam go na półkę w widocznym miejscu i kusiłam oczy:P. Z każdym pobytem w łazience brałam opakowanie i czytałam i czytałam;)
Produkt miał być delikatny, nie podrażniać ,miał koić. Oczywiście ja typowa sroka nie byłabym sobą gdybym go nie użyła. 
 Postanowiłam go użyć mimo moich złych doświadczeń  z przeszłości. Pomyślałam ''ile w końcu to lat temu było, teraz na pewno te produkty są bardziej dopracowane''.
Ku mojemu zdziwieniu ,kiedy po nałożeniu czekałam na efekt pieczenia w ogóle go nie czułam. Krem potraktował mnie naprawdę bardzo delikatnie. Czułam się jakbym nałożyła zwykły balsam. Krem ściągnęłam za pomocą dołączonej szpatułki dopiero po przeszło 10 minutach i skóra po tym czasie również nie była piekąca i w żaden sposób podrażniona. Wiec jeżeli chodzi o temat delikatności dla skóry to zdał egzamin na 6+.
Przejdźmy teraz jednak do samych włosków. Oczywiście produkt idealnie usuwa włoski jednak nie widzę żadnej różnicy w porównaniu z maszynka. Mam wrażenie ,że po kremach depilacyjnych muszę zabieg nawet częściej powtarzać niż po użyciu maszynki. Kremy nie osłabiają włosków,nie rosną one wolniej i już na drugi dzień czuje ich odrost,czego nie mam po maszynce bo mam naprawdę delikatne włoski;/. W dodatku na cały proces musimy poświęcić sporo czasu.
Ja mimo wszystko stawiam jednak na tradycyjne maszynki lub plastry z woskiem, które faktycznie na długo pozwalają cieszyć się gładką skórą. Kremy to nie moja bajka. Z resztą dla mnie depilacja to jest zabieg który pozwala nam się pozbyć owłosienia wraz z cebulkami... Niestety w przypadku kremów czy pianek efekt uzyskujemy taki sam jak za pomocą maszynki tylko bez użycia ostrzy:). Ale że ten krem naprawdę jest bardzo delikatny to za to duży plus...no i wystarczy go na kilka użyć:). Jest dość wydajny. Zapachem przypomina mi konwalię a po czasie płyn do trwałej ,jak wszystkie tego typu produkty:P. Z naczynkami problemów nie mam więc się nie mogę wypowiedzieć czy krem jakoś na nie wpływa pozytywnie.

A Wy co najbardziej lubicie?:)

Obiło mi się o uszy ,że ma zostać zlikwidowana opcja obserwujących na blogerze? Wiecie coś więcej w tym temacie? I możecie doradzić coś podobnego?

wtorek, 25 czerwca 2013

Testowanie z Eveline cz.2 Nawilżający płyn micelarny

Cześć Kochane!
Dzisiaj obiecana recenzja płynu micelarnego z Eveline:).

Co zapewnia producent?:


 Moja opinia:
Na początku napiszę iż nie lubię oczyszczania twarzy płynami i wacikami. Nie lubię podrażniać poprzez pocieranie swojej skóry. Buzie najlepiej myje mi się żelami łączonymi z wodą ,które tworzą pianę i w tedy mam pewność że cera jest naprawdę oczyszczona. Jednak płyny też się przydają szczególnie jeśli chodzi o demakijaż oczu czy na wyjazd. Opis producenta naprawdę jest obiecujący i zachęca do kupna. Co ja o nim myślę? Płyn na pewno jest najbardziej delikatnym z tych wszystkich które posiadam. Nie podrażnia mojej skóry i w ogóle nie podrażnia moich oczu. Ma przyjemny zapach. Czyści w miarę dobrze ,jednak nie radzi sobie zbytnio z kreskami na oku. Przetestowałam go także do zmycia podkładu...Kiedy waciki były już czyste i mogłoby się wydawać że makijaż jest już zmyty do sprawdzenia użyłam dodatkowo drugiego płynu. Co się okazało? Wacik był lekko brązowy. Płyn nie poradził sobie z podkładem w 100%. A więc... Fajnie zmywa cienie z oczu ,tusz i resztki makijażu np. po wcześniejszym umyciu buzi żelem jednak sam z dokładnym oczyszczeniem sobie nie radzi.  
-nawilża
-łagodzi
-nie podrażnia
-twarz się po nim nie lepi
Zaskoczeniem jednak była dla mnie jego aplikacja. Nie wylewamy go na wacik jak inne płyny. Buteleczka jest zaopatrzona w fajny aplikator na którym ląduje wacik. Naciskamy aplikator z wacikiem po czym jest zwilżony i gotowy do pracy:).


Jest to bardzo wygodny sposób i plus za pomysł:).
Ogólnie produkt jest fajny do wykończenia naszego oczyszczania jednak sam niestety dokładnie nie jest w stanie oczyścić mojej twarzy do tego ''bez konieczności pocierania wacikiem'' co zapewnia producent. Ja jak napisałam , myje zawsze twarz najpierw żelem a ostateczne poprawki robię micelami więc dla mnie jest jak najbardziej ok. :)

A wy w jaki sposób oczyszczacie twarz micelami?

niedziela, 23 czerwca 2013

Testowanie z Eveline Cz.1 - Podkład kryjąco matujący

Cześć Dziewczyny! 
Wiem ,że wiecej z Was było za tym abym to płyn micelarny przetestowała jako pierwszy ,ale to z podkładem jednak było mi bardziej po drodze. O płynie napiszę już jutro:).

EVELINE COSMETICS ART SCENIC DOUBLE COVER PODKŁAD KRYJĄCO-MATUJĄCY

Profesjonalny podkład bogaty w mineralne pigmenty maskuje niedoskonałości skóry, takie jak trądzik, blizny, rozszerzone naczynka i przebarwienia. Starannie wyselekcjonowane składniki aktywne zapewniają wielokierunkowe działanie: doskonale kryją, długotrwale matują, dogłębnie nawilżają oraz perfekcyjnie wygładzają cerę.

- Technologia Ever Mat™ skutecznie zapobiega błyszczeniu się skóry.
- Exclusive Bio Complex™ upiększa i pielęgnuje cerę.
- Kwas hialuronowy wyrównuje drobne zmarszczki, zapewnia optymalny poziom nawilżenia.
- Kolagen i elastyna wygładzają skórę.
- Koktajl witamin A, E, F odżywia oraz regeneruje.
Przeciwutleniacze oraz filtr SPF 10 chronią przed promieniowaniem UV.
Do cery normalnej,tłustej i mieszanej.

Moja opinia: 
Jeżeli chodzi o podkłady to trudny ze mnie typ. Bardzo ciężko jest mnie zadowolić pod względem krycia. Znalazłam swój numer jeden i jeszcze żaden inny nie zdołał mnie przekonać...do teraz;).
No właśnie czemu do teraz? Przyznam szczerze ,że na początku nie wierzyłam w ten podkład ponieważ moja cera ma jeszcze troszkę  blizn które się goją po moim zimowym trądziku i naprawdę podkład musi sobie z tym poradzić i tego oczekuję. Ale oczywiście bardzo byłam ciekawa tego z Eveline jak sobie poradzi. Na początku było mi dziwnie podczas aplikacji bo mój ulubieniec jest rzadki i kompletnie beztłuszczowy a ten z Eveline bardziej kremowy i gęsty. Wiec od razu stwierdziłam ,że na pewno nie zakryje tego co zakryć by się przydało. Oczywiście kontynuowałam aplikacje po czym stwierdziłam ,że moja twarz wygląda świetnie. Podkład poradził sobie z moimi przebarwieniami i byłam jak najbardziej pozytywnie zaskoczona. Oczywiście moja cera jest już w coraz  lepszym stanie dla tego nie wymaga aż tak ciężkiego podkładu i nie wiem jakby się zachował przy ostrym trądziku. Jednak ja jestem w szoku bo nic prócz True matcha nie dawało mi tak fajnych efektów.
Jeżeli chodzi o sam podkład to ma on konsystencję kremową, gęstą ale jednocześnie nie obciąża cery ani nie zapycha porów. Nie jest to jednak płaski mat.Wykończenie jest bardziej rozświetlone z pól matem i ja to właśnie lubię. Po przypudrowaniu utrzymuje się cały dzień na buzi. Miałam go nawet okazję przetestować pod względem wysiłku fizycznego. Przez dwie godziny intensywnie grałam w tenisa ziemnego na słońcu a upał był niesamowity... Stały na mnie ''siódme'' poty a podkład mimo to nie spłynął więc za to wielki plus. Nie uczulił mnie więc za to też pozytyw. Nie świecę się w ciągu dnia. Naprawdę mogę powiedzieć z ręką na sercu ,że to bardzo fajny podkład i mogę go polecić osobom ,które naprawdę potrzebują mocniejszego krycia. Bo on na pewno poradzi sobie z Waszymi niedoskonałościami przy czym nie stworzy maski a cera będzie wyglądać świeżo. Kolor podkładu mogłam wybrać sama i trafiłam w idealny odcień, który stapia się z moją cerą;)

A oto zdjęcia jak to się mówi bez tuningu z tym oto podkładem...dodam ,że to jest goły podkład bez użycia korektora. Ja jestem zachwycona:)

A wy już go macie?:)

piątek, 21 czerwca 2013

Dzisiaj troszkę o moich ulubionych lakierach

Cześć Dziewczyny! 
Kiedyś dostałam maila z prośbą o napisanie notki o paznokciach. Ozdabianiu, pielęgnacji itp... Powiem na starcie ,że do tej pory przy moim synku nie mogłam zaszaleć,było bezpieczniej kiedy po prostu miałam krótkie i nawet ich nie malowałam. Synek jednak już jest starszy i postawiłam na lekkie zapuszczanie. Odwiedziłam też drogerię i zaopatrzyłam się w moje ulubione kolorki.

Stare lakiery poszły na bok a moją nową miłością są zdecydowanie te od Wibo. Jeżeli chodzi o te lakiery to zadziwiła mnie ich pigmentacja...Dwie warstwy są naprawdę wystarczające. Na początek zrobiłam mały test na trwałość i lakier wytrzymał na paznokciach 4 dni bez jakiegokolwiek uszczerbku. Po tym czasie lakier zaczął trochę odpryskiwać. Kupiłam również TOP COAT z Vipery i również go przetestowałam. Lakier był po prostu nienaruszony przez 6 dni... Zmyłam go jednak bo kolor mi się znudził i musiałam po sześciu dniach te pazurki odświeżyć bo na ogół robie to teraz co cztery dni...bo lubię:).

A tak się prezentuje jeden kolorek z wyżej wymienionych.
Nie mam do nich żadnych zastrzeżeń... 
-kolorki są piękne 
-mocno kryjące
-długo utrzymują się na płytce

U mnie małą wadą jedynie jest to ,że lakiery bardzo długo schną. Zawsze muszę odczekać 30 minut żeby zacząć funkcjonować. Ale ja tak mam z każdym lakierem niestety. Więc robienie paznokci to dla mnie długi rytuał. Ale i tak je uwielbiam:).

A Wy macie te lakiery...jak u Was jest z tym schnięciem?
I obiecuję ,że teraz będzie więcej notek poświęconych pazurkom.

czwartek, 20 czerwca 2013

Makijaż z odrobiną słońca

Cześć!
Mam dla Was dzisiaj makijażyk. Ostatnio nie miałam czasu aby na spokojnie usiąść i coś zmalować no to teraz przybywam:).
-Podkład ,który mi posłużył to ten który dostałam do testów od Eveline... Testuje i niedługo wystawię mu opinię.
-Korektor z Wibo
-Baza pod cienie - AVON (najlepsza!)
-Puder Rimmel

W wewnętrznym kąciku oka nałożyłam cień z paletki sleek sunset na środek położyłam pomarańcz również z tej paletki i całą górę przeblendowałam fioletem z NYX'a wpadającym w róż... dołożyłam też fioletu z paletki sleek darks...
Na dolnej powiece narysowałam długą kreskę fioletem z darks i przeblendowałam go różowym cieniem z NYX. Użyłam tez białego cienia z darks pod łuk brwiowy oraz na przestrzeń pomiędzy kreską na dolnej części oka a górnym kącikiem.
-Policzki - sleek
-Błyszczyk Eveline w nudziakowym kolorku:)

I jak Wam się podoba?

Rozdanie!

Cześć Kochane!... Z racji tego że dzisiaj to mój 100 post  mam dla Was małe rozdanie.
Zapewne czytałyście u mnie już na blogu o olejku kakaowym i jego świetnych właściwościach.
Powędruję on do jednej z Was...

 A więc zasady są proste... Wystarczy że:
-napiszesz w komentarzu: Biorę udział w rozdaniu.
- polubisz mojego funpage'a na FACEBOOKU
-będziesz publicznym obserwatorem mojego bloga

Biorę udział w rozdaniu
Obserwuję jako:
Lubię na FB jako:

Na Wasze zgłoszenia czekam do 10.07.2013:) Po czym ogłoszę wyniki:)


ZAPRASZAM:)

środa, 19 czerwca 2013

Paczka od Eveline

Cześć Dziewczyny!
Ostatnio dostałam maila od Eveline z informacją ,iż wylosowali mojego bloga do testów i czy jestem chętna przetestować ich kosmetyki..Oczywiście się zgodziłam a dzisiaj zostałam mile zaskoczona.

Do przetestowania dostałam pięć naprawdę fajnie zapowiadających się produktów. Idealnie stworzonych do mojej wrażliwej skóry. 

A więc w paczuszcze znalazłam:
-Krem do depilacji wzmacniający do skóry wrażliwej
-Podkład kryjąco-matujący 
-Płyn micelarny
-Olejek do opalania
-Krem intensywnie regenerujący dla skóry bardzo suchej

Jesteście ciekawe któregoś z tych produktów? To zrecenzuje go jako pierwszy:)
I czy któraś też dostała paczuszkę?:)
Piszcie:).

Cocoa Butter Cream!

Cześc Kochane!
Dzisiaj przychodzę do Was z moim totalnym odkryciem jakim jest to masełko kakaowe.

Masełko ma na zadaniu wygładzić naszą skórę, złagodzić suchość i znacznie poprawić jej kondycje.
Zacznę od tego że przepięknie pachnie, kiedy odkręcam wieczko mam ochotę po prostu je zjeść.
Lubie takie produkty w formie maseł bo tylko takie są w stanie odpowiednio nawilżyć moją skórę.
 
Masełko to faktycznie świetnie nawilża, skóra po jego aplikacji jest ukojona i sprężysta.
Najlepiej jest go nakładać po kąpieli, dodatkowo blokuje wilgoć w naszej skórze więc skóra z tego jeszcze bardziej korzysta.  Masełko dostałam od mamy które kupiła w UK... Cena jest naprawdę śmieszna za 500ml produktu i po za tym świetna jakość. Moja skóra zakochała się w tym produkcie .
Mam wiele wysoko pułkowych balsamów jednak zawsze te tańsze przebijają swoją jakością droższe. Może to jest tak że od tych drogich wymaga się cudów na kiju i wtedy najszybciej o nasze rozczarowanie?... Od tanich nie wymagamy zbyt wiele i może dlatego potrafią nas najbardziej miło zaskoczyć?
I nie patrzcie na zużycie jakie jest na zdjęciu...bo mam manie robienia produktom zdjęć jeszcze zanim je użyje:P.
Więc jeżeli jesteście w UK to koniecznie musicie je mieć:) .



A wy jakie polecacie produkty do nawilżenia ciała?

wtorek, 18 czerwca 2013

Mój sposób na kolorową kreskę

Cześć Dziewczyny!
Często widzę na Waszych blogach posty dotyczące kolorowych eyelinerów i dla niektórych z Was znalezienie tego idealnego jest nie lada  wyzwaniem. Ja znalazłam świetny sposób na kolorowe kreski bez nadzwyczajnych poszukiwań na drogeryjnych półkach! Skorzystałam z tego co już posiadam. A mianowicie jestem od dawna zauroczona cieniami ze sleeka i tym jaką mają pigmentację i trwałość więc postanowiłam to wykorzystać.

Do tego celu użyłam niebieskiego cienia z paletki SUNSET która posiada przebajeczne kolorki idealnie nadające się do fantazyjnych kreseczek. Ta paletka ze wszystkich ma również najbardziej napigmentowaną czerń która również świetnie może zastąpić czarny eyeliner.

Cieni w tym przypadku używamy na mokro. Czyli nabieramy je lekko zwilżonym pędzelkiem i tworzymy nasze arcydzieło:). Ważne jest też aby dobrać idealny pędzelek, który nam całą czynność ułatwi. Zdecydowanie nie sprawdzi się bardzo miękki pędzelek który będzie wyjeżdżał nam z cieniem na boki i porobimy sobie kleksy. Warto więc zwrócić uwagę na to aby pędzelek nie był twardy jak drut, on ma być przyjemny w dotyku jednak ma nie poddawać się naszemu oporowi czyli włosie ma sterczeć sztywno kiedy je dociśniemy ręką, pędzelek musi być skośny czyli lekko ścięty. Jeżeli na taki właśnie trafiłyście i taki posiadacie to macie pędzelek do tego stworzony. Jeżeli jednak nie radzicie sobie z kreską i macie problemy podczas aplikacji poszukajcie tego idealnego a z pewnością nawet początkujące dziewczyny stworzą idealną kreskę i to zapewniam.

Oczywiście niczego Wam nie narzucam. Jeżeli wolicie tradycyjne eyelinery to używajcie takich:).
To jest mój sposób i jeżeli jesteście zainteresowane to fajnie można poeksperymentować:).

A o to moja kreseczka:)


 Dajcie znać czy też wykorzystujecie cienie do tych celów i jak się u Was spisały:)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Mój nowy Fructisowy ulubieniec

Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją szamponu ,który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
A więc będzie mowa o nowości Fructisowej:)

Szampon wzmacniający dogłębnie odbudowuje suche, zniszczone i zestresowane włosy. Nowoczesna formuła zawierająca ultradelikatne i ultralekkie olejki z owoców wnika do wnętrza włosa aby naprawić wewnętrzne mikro ubytki. Rezultat - włosy są dogłębnie odbudowane i zregenerowane, promienieją zdrowiem, zapewniają nieskończoną miękkość i naturalność.

Kiedyś miałam już szampon Fructis tylko ten w zielonej butelce jednak po pierwszym zawodzie więcej szans mu dać nie chciałam. Można sobie przyjmować taką teorie że szampon ma po prostu dobrze myć i więcej wymagać od niego nie musimy i ja również długo żyłam w tym przekonaniu. Nie mniej jednak kiedy odkryłam wcześniej swój idealny szampon i teraz trafiłam na ten ,wiem jak dużą rolę w dalszej stylizacji naszych włosów odgrywa właśnie szampon. Dobry szampon nie tylko umyje nasze włosy ale odżywi, nawilży i przygotuje odpowiednio włosy do przyjęcia maseczki czy odżywki. Ten szampon świetnie się u mnie sprawdził, dużym plusem jest dla mnie to że zawiera olejek z awokado który świetnie odżywia. Włosy są nawilżone, nie puszą się, wyglądają zdrowo i mniej się przetłuszczają i są mięciutkie. Po tym szamponie nakładam maseczkę z Alterry i efekty są poprostu rewelacyjne a fryzurka po ułożeniu wygląda świetnie. Szampon przywiozła mi mama i fajnie bo pewnie sama nigdy bym go nie odkryła:)
  A wy go miałyście? Jak się spisał na Waszych włosach?

czwartek, 13 czerwca 2013

WYNIKI KONKURSU!

Cześć Diewczyny!
Dzisiaj przychodzę do Was z wynikami Konkursu.
Na początek chciałam Wam podziękować za wzięcie w nim udzialu:).

Oto nadesłane prace:
 http://juliamakeupgirl.blogspot.com/
Makijaże są piękne i powiem szczerze ,że jeżeli chodzi o niektóre to naprawdę miałam wielki dylemat.
Moje serce jednak podbił najbardziej makijaż, który wyobraźnią naprawdę przeniósł mnie w rajskie klimaty i nie mogłam oderwać od niego oczu:).
A więc nagroda powędruje do:
Wiktorii Gajewskiej


Proszę o dane do wysyłki na moje konto na facebooku w prywatnej wiadomości i serdecznie gratuluje:).
Paczuszkę wyślę w przyszłym tygodniu.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim dziewczynom za poświęcony czas:*.

wtorek, 11 czerwca 2013

Maseczka do włosów Alterra

Cześć Dziewczyny! 
Po małej nieobecności znowu jestem i dzisiaj napiszę troszkę o maseczce z alterry:).

 
Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji maski nawilżającej do włosów Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości:
wartościowa kompozycja pielęgnująca z wyciągami z aloesu*, granatu* i kwiatów akacji* dodatkowo pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii.
*z kontrolowanej biologicznej uprawy.

Skład: Aqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Sodium Lactate, Punica Granatum Seed Oil*, Butyrospermum Parkii Butter*, Carthamus Tinctorius Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbadensis Extract*, Acacia Farnesiana Extrakt*, Panthenol, Panthenyl Ethyl Ether, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronelloll**, Citral**.

* składniki pochodzące z upraw ekologicznych
** naturalne olejki eteryczne

Gwarantowane cechy produktu:
  • nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących
  • bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych
  • dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie
  • produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego

Moja opinia:
Co prawda miałam szampon z tej serii ,który nie był zbytnio moim faworytem. Nie miałam więc zamiaru sięgać po kosmetyki z tej firmy które były przeznaczone do włosów tylko skupiłam się na skórze. Nie mniej jednak po wielu przeczytanych dobrych opiniach maseczka trafiła do mojego koszyka czego nie żałuje. 
Powiem szczerze ,że jedynie podobne rezultaty daje mi odżywka goldwellowska ktora jest napakowana sylikonami. Nie liczyłam na  żaden efekt wow i chyba tym większe moje zaskoczenie. Maseczka za ok 10zł ,która nie zawiera sylikonów , parabenów , parafiny dogoniła profesjonalny produkt który kamufluje włosy.
Nie lubie bawić się w słabsze odżywki dlatego zawsze wole maski i używam zamiast odżywek co daje lepsze rezultaty. Maseczka przepięknie pachnie, jest bardzo treściwa i czuje się to że jest na tych włosach a nie spływa jak woda. Włosy są lejące i nie chce się przestać ich dotykać. To zdecydowanie mój ulubiony produkt po który bardzo chętnie sięgam. W dodatku włosy są nawilżone i naprawdę zrobiły się fajne mimo tych wcześniejszych zabiegów rozjaśniających przez które przechodziły i dodatkowe traktowanie prostownicą. Moje włosy są bardzo wymagające dlatego nie wierzyłam w tego typu produkty a teraz wiem że nie zamienię jej na razie na żadną inną:).


 Też ją lubicie?:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Moc w olejku kakaowym

Cześć dziewczyny!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją świetnego produktu jakim jest ten olejek kakaowy. Już pewnie słyszałyście o rozsławionym Bio Oil i nawet się zastanawiałam nad jego  kupnem. Mama przywiozła mi jego odpowiednik z UK. 

Olejek ma w zadaniu:
- Zlikwidować rozstępy lub zmniejszyć ich widoczność, zapobiegać.
- Ma nawilżyć skórę
-Zlikwidować blizny
-Zapobiegać starzeniu
Olejek zawiera witaminę E oraz masło kakaowe.

Już po jednej nocy zauważyłam różnicę. Rano po przebudzeniu kiedy zobaczyłam się w lusterku zdziwiło mnie to że wszystkie zaczerwienienia jakie miałam były blade i niewidoczne. 
Cera była gładziutka ,wypoczęta i świeża. Teraz będę testowala go na bliźnie która mam na ręku i wtedy zobaczymy czy również się spisze. Na twarz używam go dwa razy w tygodniu na noc. Nie chce przesadzić ponieważ mam cerę mieszaną bardziej w kierunku tłustej. Ale widzę różnicę bo stan mojej cery się zaczął znacznie poprawiać i co najważniejsze w szybkim tempie. W dodatku pięknie pachnie kakaem:)
Czytałam wiele opini że jest to ideantyczny odpowiednik bio oil chociaż sama od siebie nie mogę tego stwiedzić na 100% ponieważ tego pierwszego nie miałam. Jednak cena jest bardzo różniąca. Ja jestem zadowolona i będę go dalej testować i napewno poproszę mamę o jeszcze kiedy te buteleczki zużyje:).

Jeżeli jestescie bądź będziecie w UK... To naprawdę polecam go zakupić.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...